Skózani ludzie zakuci w stal
Na plecach czujesz ich wrozk ‒ dziki wzrok
W ciszy nocy lancuchów zgrzyt
Dziki krzyk rozrywa mrok
Nadchodzi krwawej rzezi dzien
Wiec piesc stalowa wznies
Litosci nie miej w sercu swym
Ty niesiesz gwalt i smierc
Ty niesiesz strach i smierc
Stalowe ostrze twojego miecza
Tysiace glów kruszy i tnie
Niewinna krew tysiace cial
Twój okrzyk smierci grzmi
Gin psie!
Nadchodzi krawwej rzezi dzien
Wiec piesc stalowa wznies
Litosci nie miej w sercu swym
Ty niesiesz gwalt i smierc
Ty niesiesz smierc!
Nadchodzki krwawej rzezi dzien...
Upiorny grymas na twojej twarzy
Szyderczy usmiech i biale kly
Opetany, dziki jak zwierz
Zdzierasz gardlo do krwi
Okrzyk twój w piekle grzmi!
Gin psie! Gin psie!
Gin psie! Gin psie!